czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 3

Przebudziłam się nad ranem. Spojrzałam na zegarek, było po szóstej. Zaraz znów spałam. Obudził mnie krzyk.
-Patrycja!
Otworzyłam oczy, to Agata. To w jej stylu.
-Śpię. - powiedziałam zakrywając twarz poduszką
-Wstawaj jest już 11. - powiedziała proszącym tonem
-No dobra. - mruknęłam wygrzebując się z łóżka
Zaraz zobaczyłam, że na łóżku leży bluza Tomsona. Złapałam ją szybko i chciałam ukryć.
-Czy to męska bluza? - spytała zdziwiona Agata
-Eeeem... to Maćka. Muszę mu oddać. -wykręcałam się
-Nie kłam, Maciek by tego nie założył. - była bardzo podejrzliwa
Agata nigdy by mi nie uwierzyła, że to Tomsona.
-No dobra. kupiłam sobie kiedyś, bo mi się spodobała.
Spojrzała na mnie nie wierząc mi.
-Wierzę, bo muszę. - odpuściła
Znalazłam w końcu ubrania. Poszłam się przebrać i pomalować do łazienki. Wróciłam do Agaty. Muszę z nią pogadać. Nie wiem co robić.
-Agata, możesz mi powiedzieć co tak dokładnie działo się wczoraj, jak już mnie nie było? - usiadłam
-Całował się z nią. Nic więcej. - zaczęłam płakać
-Co to za panna? - wykrztusiłam przez płacz
-Nie znam. Taka blondynka.
-Myślisz, że powinnam z nim zerwać?
-Nie wiem. Może wcześniej z nim pogadaj.
Przypomniało mi się, że wczoraj wysłał mi mnóstwo sms'ów. Zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go pod poduszką. szybko weszłam w sms'y. Pierwszy od Maćka: "Nie gniewaj się na mnie. Nie chciałem, żebyś sobie poszła." I kilka podobnych. A w następnych już pisał, że nie odpisuję i że to może ja podrywałam Pawła. Wkurzyło mnie to. Pokazałam sms'y Agacie.
-Jak on może mnie podejrzewać o takie rzeczy, kiedy sam całuje się z jakąś blondynką?! - nie poznawałam mojego Maćka
-Chodź gdzieś. Może na boisko posiedzimy i w ogóle.
-Dobra.
Zjadłam jedną kanapkę i wyszłyśmy.
-Myślisz, że on umyślnie to zrobił ? - spytałam
-Sama nie wiem. Niby sporo wypił, ale nie aż tyle.
Kiedy doszłyśmy na boisko, usiadłyśmy na ławce. Sporo osób tam przychodziło. Zaraz podszedł do nas Max.
-Co masz taki zły humor? - spytał Max
-Maćkowi odpierdala. Nie poznaję go.
-Jakaś gruba kłótnia? - spytał z uśmiechem
-Kłótnia nie była taka straszna, ale później całował się z jakąś dziewczyną. Nie wiem co mam robić. - miałam nadzieję, że Max mi pomoże. Byłam z nim blisko, ale to tylko przyjaciel
-Wychodzi na jaw prawdziwy Maciek.
Nagle zobaczyłam Maćka idącego w moją stronę. Strasznie się wkurzyłam. Poinformowałam o tym Maxa i Agatę. Max też się strasznie wkurzył.
-Max, proszę nie rób mu nic złego. Ja to załatwię.
Nic nie powiedział. Ale widziałam, że jest gotowy zrobić wszystko.
-Max, masz fajkę? - on zawsze ma
Normalnie nie pale, ale byłam wkurzona i chciałam wkurzyć Maćka.
-Ty przecież nie palisz. - powiedział zdziwiony
-Oj wiem, ale teraz chcę.
-To może i ja się skuszę w drodze wyjątku. - powiedziała Agata
Max podał nam fajki i zapalniczkę. Odpaliłam i dałam ją Agacie. Zaraz doszedł do nas Maciek. Udawałam, że jest mi obojętny.
-Możemy pogadać? - spytał
-Jak chcesz. - rzuciłam i wypuściłam dym
Odeszliśmy kawałek.
Słyszałem, że wiesz już o Magdzie.
-A to tak ona ma na imię.
-Ja tego nie chciałem.
-Ale to zrobiłeś. - krzyknęłam
-To nic nie znaczyło. Przepraszam.
-Dla mnie znaczy to bardzo dużo.
-Daj nam szansę. - poprosił
-Teraz ja mam ci dać szansę, a ty mnie podejrzewasz, że podrywam Pawła.
-Wcale tak nie myślę. To był impuls.
Zastanowię się, ale nic nie obiecuję. - powiedziałam i wróciłam do Agaty i Maxa
-No i? - powiedziała ciekawa Agata
-Przeprosił, ale nie wiem co zrobić.
Może rzeczywiście żałuje. - powiedziała patrząc na Maćka, który był bardzo daleko.
-Nie sądzę. - dodał Max
-Czemu? - nie wiedziałam czemu ciągle był przeciwko Maćkowi
-Nigdy nie był wierny żadnej dziewczynie.
-Raczej się zmienił. - powiedziałam, nie wiem dlaczego go broniłam
-Właśnie widzę. - powiedział zawiedziony Max
Kompletnie nie wiedziałam, co robić. Max mówił jedno, a Maciek zupełnie co innego. Skoro Maciek zrobił to raz, to może zrobić kolejny. Mówił, że żałuje...
-Dobra, ja lecę. Trzymaj się. - powiedział Max trzymając rękę na moim ramieniu
-Pa. - powiedziałyśmy z Agatą, a ja wyrzuciłam kiepa
Max odszedł. Zastanawiało mnie to dlaczego on tak nie lubi Maćka. Czy Maciek na prawdę kiedyś taki był? Max zawsze był ze mną szczery.
-Nie myśl o tym teraz. Chodź kupimy sobie po piwie. - zaproponowała Agata
-Ok.
Poszłyśmy do sklepu znajomego bo jeszcze nie mamy 18 lat, a on nam sprzedawał alkohol. Po drodze spotkałam Maćka, ale ja zignorowałam jego a on mnie. Chyba się domyślał, że nie mam ochoty z nim teraz gadać.
-Cześć. - powiedziałam w sklepie do Huberta
-Cześć. Co sobie życzysz? - spytał z wielkim uśmiechem
-Jakie bierzemy? - spytałam Agatę
-Może Perłę? - zaproponowała oglądając butelki
-W takim razie dwie Perły.
Zapłaciłam i wyszłyśmy ze sklepu. Stałam w miejscu i zastanawiałam się gdzie iść.
-Gdzie idziemy? - spytałam
-Na boisko.
Znów poszłyśmy na boisko. Usiadłyśmy tak jak wcześniej na ławce i otworzyłyśmy piwa. Podszedł do nas jakiś koleś, którego nie znałyśmy.
-Hej, macie może papierosa? Mam forsę.
-Nie mamy. - powiedziała Agata
-Pytaj dalej. - powiedziałam z uśmiechem
Zadzwonił Agacie telefon. Nie odebrała. Ona zawsze odbiera. No chyba że serio nie może. Znów zadzwonił.
-Nie odbierzesz? - spytałam, byłam ciekawa kto to
-Nie. - odrzuciła połączenie
-A kto to? - spytałam zaciekawiona
-Kacper. - i wszystko jasne
-On myśli, że jesteś nim zainteresowana ?
-Chyba.
-To powiedz mu prawdę.
-Nie potrafię. - i znów odrzuciła połączenie
-Musisz to zrobić. - powiedziałam, po czym napiłam się piwa
-No wiem. - znów zadzwonił telefon
-Odbierz. - przerwałam - Umów się z nim.
Odebrała. Im wcześniej mu to powie tym lepiej. To dotyczy również mnie. Też muszę jej powiedzieć o Tomsonie. Właściwie tylko z nim rozmawiałam, ale jako moja przyjaciółka, powinna o tym wiedzieć. Nie potrafię jej tego powiedzieć. Powiem jej ale później. Zaraz Agata skończyła rozmawiać. W ogóle jej nie słuchałam.
-I jak? - spytałam
-Jutro mam się z nim spotkać. Już mi się nie chce.
-Dasz radę. Powiesz mu to co najważniejsze. Nie musisz siedzieć z nim cały dzień.
-No wiem.
Spojrzałam na zegarek. Była godzina 15:43. Chciałam dziś wcześniej wrócić do domu. Zastanowić się nad tym co mam zrobić. I trochę posprzątać w pokoju.
-Ja będę zaraz wracać. - wypiłam końcówkę piwa i wyrzuciłam butelkę do śmietnika
-Też się będę zbierać.
Chwilę jeszcze siedziałyśmy i zaczęłyśmy wracać do domów. Idąc Agata dopiła swoje piwo i wyrzuciła gdzieś po drodze butelkę. Kiedy doszłam do domu pożegnałam się z Agatą i weszłam do domu. Moja mama coś gotowała.
-Gdzie byłaś? - krzyknęła z kuchni mama
-Z Agatą na spacerze! - krzyknęłam z przedpokoju
-Zaraz obiad.
-Nie jestem głodna.
-Poszłam na górę do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko. Przypomniało mi się, że Tomson miał zadzwonić. Spojrzałam na telefon, ale żadnych nieodebranych. Wzięłam słuchawki, włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać. Wyniosłam kubek do kuchni. Poukładałam ubrania poukładałam rzeczy na półkach. Wymieniłam wodę bukietowi róż, które zerwałam z ogródka, podcięłam je, żeby tak szybko nie więdły. Zmieniłam pościel. Wreszcie posprzątane. Usiadłam na łóżko i oglądałam pokój. Spojrzałam na zegarek i była już 17:50. Poszłam po coś do spania i po ręcznik. Nalałam wody do wanny. Położyłam telefon na pralce, rozebrałam się i weszłam do wanny. Muszę w końcu zdecydować co zrobić z Maćkiem. Do tej pory był dla mnie bardzo ważny i traktowałam go na poważnie. Miałam tyle planów z nim związanych. A jeśli znów mnie zrani? Z drugiej strony mówił że żałuje i że to nic nie znaczyło. Może warto dać mu szansę. Chyba tak zrobię. Długo leżałam w wannie, i mało co nie usnęłam, ale zadzwonił mój telefon. Szybko wytarłam ręce i odebrałam. Był to jakiś nieznany numer.
-Halo. - powiedziałam szybko
-Hej. T... - przerwałam mu
-Tomson? - spytałam, aby się upewnić
-Skąd wiesz? - spytał zdziwiony
-Ten głos... - westchnęłam
-Masz jakieś plany na jutro?
-Nie.
-To może gdzieś wyjdziemy?
-Jasne.
-Tylko ja bym chciał jak najwcześniej, bo jutro wieczorem wyjeżdżamy z chłopakami na koncert. Wracam dopiero na końcu sierpnia.
-To o której? Ja mogę w każdej chwili.
-Dasz radę być gotowa na 8?
-Pewnie.
-Cieszę się. To do jutra.
-Pa. - rozłączył się
Zaraz wyszłam z wanny i poszłam oglądać telewizję. O 22:00 poszłam spać. Długo myślałam nad tym, jak powiedzieć Maćkowi to, że chcę jeszcze spróbować. Postanowiłam, że powiem mu to po jutrze. Obudził mnie dźwięk budzika. Już siódma?! Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale się zmusiłam. Poszłam szukać ubrań, ale długo nie mogłam się zdecydować, co założyć. Ja nie jestem typem modnisi, które noszą ciągle sukienki i wielkie szpile. Moje ulubione buty to trampki. W końcu wybrałam czarne spodenki i niebieska koszulkę w kratkę na ramiączkach. Poszłam do łazienki, umyłam twarz, przebrałam się i poszłam do kuchni. Mama już była w pracy. Zjadłam sobie kanapkę z pomidorem i wypiłam szklankę wody. Umyłam kubek, żeby nie trzeba było później, i poszłam umyć zęby, oraz się pomalować. W moim przypadku pomalować oznacza pomalować rzęsy. Nie za bardzo lubię mocny makijaż. No chyba że na jakąś specjalną okazję, ale też bez przesady. Kiedy już skończyłam się malować pościeliłam łóżko. Usłyszałam, że dzwoni mój telefon. W pośpiechu zaczęłam go szukać, i kiedy znalazłam szybko odebrałam. To Tomson, zapomniałam wpisać sobie jego numer.
-Halo.
-I jak gotowa? - spytał zadowolony Tomek
-Tak.
-Zaraz będę. Napisać i czy coś kiedy możesz wychodzić? - spytał
-Możesz puścić strzałkę.
-Okey. To do zaraz. - rozłączył się
Schowałam telefon do kieszeni, wzięłam kasę i poszłam już ubierać buty. Oczywiście czarne conversy. Byłam już gotowa i czekałam na sygnał od Tomsona. Leżałam na kanapie i czekałam na niego myśląc o tym co będziemy robić. Usłyszałam, że dzwoni. Zabrałam klucze i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i zaczęłam iść w stronę bramki. Ujrzałam Tomsona siedzącego w samochodzie z otwartymi drzwiami. Trzymał nogi na drodze, w ręce trzymał telefon. Wpatrywał się w ziemie. Kiedy usłyszał że idę w jego stronę wstał.
-Hej. - powiedziałam radośnie
-Nie mogłem się doczekać. - powiedział idąc na drugą stronę samochodu, poszłam za nim
Otworzył mi drzwi. Chyba chciał zachować się jak dżentelmen. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
-Nie musisz się tak zachowywać. - zaczęłam się śmiać
-Zawsze chciałem to zrobić. - uśmiechał się od ucha do ucha
-Jeszcze nie miałeś okazji? - spytałam z łobuzerskim uśmiechem
-Mam teraz. - dalej się cieszył
Wyciągnęłam do przodu dłoń. Zrozumiał o co mi chodzi, i wyciągnął swoją. Złapałam go za dłoń i wsiadłam do auta. Zamknął moje drzwi i wsiadł za kierownicę.
-Właściwie to gdzie jedziemy? - spytałam zapinając pas
-Nie chciałem bez ciebie decydować. Ale jest dużo opcji. 
-Na przykład? - spytałam, byłam ciekawa co wymyśli
-Kino, park, kręgle, albo coś zjemy. O albo nad rzekę. - cieszył się cały czas
-To może kręgle, a później park? - zaproponowałam
-Kręgielnia otwarta od 10. Może najpierw coś zjemy? - spytał
-Chętnie. - ostatnio mało jadłam
-Na co masz ochotę?
-Hmmmm... Może pizza?
-Pizza zawsze.
Zapalił silnik samochodu i ruszył. Odruchowo wyjęłam telefon żeby sprawdzić godzinę. I trzymałam go później w ręce. sama nie wiem dlaczego go nie schowałam. Po chwili Tomson zapytał:
-Czekasz na coś?
-Nie.
-Spytał. - spoglądając na telefon
-Nie, sprawdzałam godzinę. - tłumaczyłam się chowając telefon do kieszeni
Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Patrzyłam jak Tomson trzyma dłonie na kierownicy, co chwilę przekręcając ją. Wbrew pozorom było to bardzo wciągające. Nawet nie wiedziałam gdzie jedziemy.
-No więc, co tam u ciebie? - spytał chcąc przerwać ciszę
-Szczerze?
-Zawsze.
-Beznadziejnie. - spojrzałam w okno, żeby nie widział jak jest mi źle
-Chodzi o chłopaka? - spytał patrząc w drogę
-Nie tylko, wszystko jest beznadziejne.
-Nie może być aż tak źle.
-Jest, ale nie mówmy o tym teraz. Powiedz, co u ciebie. - zmieniłam temat
-Dziś jedziemy. Trasa jest męcząca. Mnóstwo godzin jazdy busem. Ale nakręca nas to że zaraz wyjdziemy na scenę. Kochamy koncertować.
-Mam nadzieję, że będę kiedyś na waszym koncercie.
-Ja też. - uśmiechnął się szeroko
Spojrzałam na niego. Cieszyłam się jego widokiem. Przy nim wszystkie problemy, wszystkie rany zmniejszały się. Niestety tylko pozornie, ale to zawsze coś. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran. To Maciek! Nie ma kiedy dzwonić?! Zastanawiałam się czy odebrać. Mam mu powiedzieć, że chcę jeszcze spróbować, więc chyba powinnam odebrać. A co jeśli usłyszy Tomsona? Ciekawe po co dzwoni? Odbiorę.
-Halo
-Cześć. No... chciałbym się z tobą spotkać.
-Kiedy?
-Jeśli możesz to teraz.
-Przykro mi. Nie mogę.
-A wieczorem?
-Sorry dziś odpada. Mogę jutro.
-To jutro jeszcze zadzwonię.
-Ok.
-Pa. - rozłączył się
A więc Maciek się chce spotkać. Ciekawe co ma mi do powiedzenia. Myślał, że wyskoczę do niego od razu. O nie. Niech ma za swoje. Zaraz dojechaliśmy na miejsce. Rozpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Na szczęście Tomson nie odstawiał już tej szopki z otwieraniem drzwi i w ogóle. Podeszłam do niego i spojrzałam na pizzerię. Był to mały zwykły lokal.
-Lubię tą pizzerię. Dobre jedzenie i nie ma takich tłumów.
-Chyba też ją polubię. - uśmiechnęłam się do niego
Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku.
-Jaką pizzę zamawiamy? - spytał kiedy kelnerka przyniosła menu
-Zaproponuj jakąś. - nie miałam pojęcia jaką i nie chciałam się rządzić
-To powiedz jakie składniki lubisz, będzie łatwiej. - znów uśmiechnął się od ucha do ucha.
Miał piękny uśmiech, w ogóle był ciągle radosny. Podziwiałam go za to.
-Halo. Tu ziemia do Patrycji. - powiedział wpatrując się we mnie
-Tak? - zamyśliłam się kompletnie nie wiedziałam co mówił
-Pytałem jakie lubisz składniki.
-Aaaa... Przepraszam zamyśliłam się. No lubię pieczarki, oliwki, lubię cebulę, i paprykę. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. A zapomniała bym jeszcze ser i szynka.
-No to taką zamówimy. Muszę przyznać że masz dobry gust, bo ja lubię to samo.
Za chwilkę przyszła kelnerka i wzięła zamówienie. Nawet nie długo czekaliśmy na pizzę. Kelnerka przyniosła pizzę. Tomson wziął jeden kawałek a ja drugi. Pizza była pyszna. Kiedy ją zjedliśmy kupiliśmy sobie dwie cole. Rozmawialiśmy o jedzeniu i o różnych głupotach. W każdym razie Tomson ciągle robił sobie żarty. Kiedy już wypiliśmy cole poszliśmy do samochodu. Zapięłam pasy. Tomson ruszył i jechaliśmy na kręgle. Już nie mogłam się doczekać. Lubiłam chodzić na kręgle, chociaż nie za dobrze mi szło.
-Grałaś już w kręgle?
-Tak. Ale jestem słaba.
-Zobaczymy.
Chwilę była cisza.
-Wczoraj miałem z rana niespodziewaną wizytę, a nie zdążyłem jeszcze zmyć twojego numeru. Ale się tłumaczyłem. - śmiałam się i Tomson razem ze mną
-A kto cię odwiedził jeśli można spytać?
-Łozo. - dalej się śmiałam z niego
Niedługo dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do budynku. Tomson zapłacił za tor na półtorej godziny. podeszliśmy do toru i wpisaliśmy się w tablicę wyników.
-Ty pierwsza. - powiedział Tomson z uśmieszkiem
Wzięłam kulę, przygotowałam się do rzutu i rzuciłam. Zbiłam tylko 3 kręgle. Odeszłam, żeby zrobić miejsce dla Tomsona. Rzucił i zbił 7 kręgli. Teraz moja kolej. Przygotowywałam się do rzutu, kiedy poczułam dotyk Tomsona na mojej ręce. Stał za mną i pomógł mi się ustawić.
-Rzucaj. - powiedział kiedy skończył mnie ustawiać
Rzuciłam kulę. Zbiłam wszystkie!
-Widzisz nie jesteś taka słaba. - powiedział łapiąc mnie w pasie dłońmi
-Dziękuję. Teraz ty. - puścił mnie i poszedł rzucić
Świetnie się bawiliśmy. Ciągle się wygłupialiśmy. Miałam wrażenie że znam go od zawsze. Niestety skończył się czas.
-Koniec. - rzucił Tomson
-Szkoda. Fajnie było.
-Dobrze ci szło. - przyciągnął mnie do siebie, a ja się do niego przytuliłam
Oczywiście traktowałam go jako przyjaciela. Nawet przez chwilę nie myślałam o nim jako o potencjalnym chłopaku. Zresztą jest on o 12 lat starszy. Wyszliśmy z kręgielni i poszliśmy do samochodu. Byłam ciekawa, do jakiego parku zawiezie nas Tomson. Bardzo lubię spacery. Kocham chodzić i rozmawiać. Myślałam tak patrząc za okno. Jest taki piękny dzień.
-O czym myślisz? - spytał zaciekawiony
-Yyyymm... O niczym konkretnym.
-Dalej męczy cie ten chłopak.
-Postanowiłam, że dam mu szansę, ale nie jestem pewna, czy to dobra decyzja. - i tak by to ze mnie wyciągnął
-Pamiętasz, co mówiłem ostatnim razem?
-Tak.
-I co? Kochasz go? - spytał śmiało
-Tak.
-Więc masz odpowiedź. I już się tym nie zadręczaj.
Przytuliłam się do jego ramienia.
-Przed chwilą mówiłaś, że go kochasz. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem
Uderzyłam go lekko w ramię ręką kiedy podnosiłam głowę.
-No a co u ciebie? - spytałam, bo mówiliśmy tylko o mnie
-Prawdę mówiąc słabo.
-A dokładniej? Jeśli można wiedzieć.
-Ja też się pokłóciłem z dziewczyną.
-Przykro mi. - ciekawe o co się pokłócili, a jeśli to prze zemnie - Ale to nie moja wina prawda?
-Nie. To było zanim cię poznałem.
-Na pewno się wam ułoży.
Znów zapadła cisza. Patrzyłam za szybę. Przez chwilę było słychać tylko pracę silnika. Tomson był skupiony na jeździe, a ja na widokach za oknem.
-Wiesz, lubię czasem tak patrzeć, jak inni się tak spieszą. Biegną po mieście. Wszystko robią w pośpiechu, a ja sama idę sobie powoli. Nigdzie się nie muszę spieszyć.
-Kiedy większość ma czas na to żeby zwolnić, tak jak ty teraz wakacje, ja mam odwrotnie.
-Ale twoja praca musi być przyjemna.
-To prawda, ale wszystko ma swoje minusy.
Już nic nie mówiliśmy aż do dojazdu na miejsce. Wyszłam z samochodu i podszedł do mnie Tomson.
-Zamknij oczy. - powiedział
-Ale... - przerwał mi
-No zamknij.
Zamknęłam oczy, a Tomson dodatkowo zakrył mi je ręką. Ciekawe gdzie mnie prowadzi. Za chwile usłyszałam jego głos:
-Możesz otworzyć oczy. - powiedział zabierając rękę z moich oczu
Spojrzałam i zobaczyłam rzekę, drzewa i słońce tak pięknie świeciło. Był to taki piękny widok.
-Ale tu pięknie.
-Kocham to miejsce.
Stałam jak wryta i wpatrywałam się w ten piękny widok. Tomson poszedł i usiadł przy brzegu rzeki. Słońce pięknie podświetlało jego sylwetkę. Nie mogłam się powstrzymać, to było silniejsze ode mnie. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie tego pięknego widoku i siedzącego Tomsona. Na zdjęciu widać było tylko czarną siedzącą postać.
-Chodź. - usłyszałam głos Tomsona
Poszłam i usiadłam obok niego. Patrzyłam na małe fale obijające się o brzeg rzeki.
-Nie mogłam się powstrzymać. - powiedziałam podając mu telefon na włączonym zdjęciu, które przed chwilą zrobiłam
Patrzył na to zdjęcie przez dłuższą chwilę.
-Musisz to na prawdę kochać.
-To fakt. - powiedziałam i oparłam się o jego ramię.
Siedzieliśmy na piasku i przez jakiś czas nie rozmawialiśmy tylko patrzyliśmy się w wodę. Miałam wrażenie że rozumiemy się bez słów.
-Masz coś w sobie takiego przyciągającego. - zarumieniłam się
Wtuliłam się w niego. Ale jako do przyjaciela. Znów przez dłuższy czas panowała cisza.
-Będę za tobą tęsknił, kiedy pojadę w trasę. - już nie był taki śmiały
-Możesz dzwonić, ja zawsze odbiorę.
-Ale to nie to samo. - objął mnie dłońmi, a ja dalej się do niego przytulałam
Rozmawialiśmy i wpatrywaliśmy się w wodę. Czas mijał w mgnieniu oka. Tomson spojrzał na zegarek.
-Już 17:00! Za pół godziny muszę być w domu.
-W domu ? - spytałam zdziwiona no bo po co w domu
-W naszym wspólnym, w sensie tym zespołowym domu.
-Aaaa... To jedź. Ja mogę wrócić autobusem. - powiedziałam uwalniając się z jego objęcia
-Nie ma mowy. Odwiozę cię. Zdążę.
-Na prawdę nie trzeba.
-Ale ja nalegam.
Poszliśmy do samochodu. Tomson dosyć szybko jechał. Nic nie mówiłam, nie chciałam go rozpraszać. Dojechaliśmy na miejsce.
-To do usłyszenia. - powiedziałam smutnym głosem
Przytuliłam się do niego, a on mnie objął i trzymał przez chwilę przy sobie. Dałam mu całusa w policzek i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu i oglądałam telewizję. Wieczorem poszłam pod prysznic i położyłam się spać. Długo nie mogłam usnąć. Zadzwonił mój telefon. To Tomson! Już dzwoni. Odebrałam.
-Hej.
-Miałem dzwonić. - powiedział jak zawsze zadowolony
-I jak? Jesteście już na miejscu?
-Tak zaraz wchodzimy. Miałem zadzwonić po koncercie, ale nie mogłem wytrzymać.
- Po koncercie możliwe że bym nie odebrała, pewnie już bym spała.
-Tomson rozmawia ze swoja nową dziewczyną. - usłyszałam obcy głos
-Baron, daj spokój.
-Tomson daj nam z nią pogadać. - po tych słowach słyszałam już tylko szum
-Ok już jestem. Musiałem się ich pozbyć.
Śmiałam się tylko. Jak dzieci, no jak dzieci. Hahaha...
-Na pewno nie będzie ci się nudzić. - powiedziałam przez śmiech
-No pewnie tak. - też się śmiał
-Tomson! Chodź bo wchodzimy. Później pogadasz sobie z dziewczyną!
-Nie mam już czasu muszę iść. Zadzwonię jutro.
-Pa. - rozłączył się
Nie zobaczę się już z Tomsonem przez miesiąc. A jutro czeka mnie rozmowa z Maćkiem. I ciekawe jak poszło Agacie z Kacprem. Po chwili usnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 3 jest już, ale nie jest jakiś mega długi. Muszę przyznać, że długo przy nim siedziałam, dlatego nie pojawiał się tak długo. Mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło że są one pochwalne, i że już są w ogóle mimo że to dopiero 3 rozdział. Zapraszam do komentowania. Jak wam się spodobał wspólny dzień Patrycji i Tomsona? Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział bo w sobotę wyjeżdżam do rodziny, ale będę się starać pisać też tam. Każdy komentarz mnie mega cieszy :)

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 2

-Skądś pana kojarzę.
-Tak... Pewnie z telewizji.
-A no tak. Wokalista Afromental. Tomson?
-Tak. Jeden z dwóch wokalistów. - powiedział oddając telefon
-Czy powinnam zacząć prosić o zdjęcia, autografy itp? - powiedziałam z sarkazmem
-Słabe światło. - odpowiedział
Uśmiechnęłam się. Nie do wiary. Spotkałam Tomsona! Nie mogłam w to uwierzyć.
-Jak ci na imię? - spytał z lekkim uśmieszkiem
-Patrycja.
-Lubię to imię. - powiedział z ogromnym uśmiechem
-Ja lubię imię Tomek. - roześmiałam się, a zaraz po mnie Tomson
-Co robisz tutaj tak późno? - spytał z zaciekawieniem
-To długa historia.
-Przed nami długa droga.
-Byłam na ognisku z chłopakiem, niestety on zaprosił takiego Pawła, który za każdym razem się do mnie dobiera. Tym razem było tak samo. Kiedy Maciek to zobaczył dostał szału...
-Maciek to twój chłopak? - przerwał mi
-Tak. Maciek dostał szału i rzucił się na Pawła. Bili się, ale ktoś ich rozdzielił. Było wszystko dobrze, ale Maciek zaczął pić...
-To nie po to pojechał? - znowu mi przerwał
-Miał nie pić, bo prowadził motocykl, ale głupio się tłumaczył, że Paweł go wkurzył.
-Na jego miejscu też bym się wkurzył. Sorry, ale chyba trochę przesadzasz.
-Mój ojciec zmarł w wypadku samochodowym. Maciek wie o tym. Obiecał że zawsze będzie uważał.
-Przykro mi.- Objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. - To zmienia postać rzeczy
-A co ty robisz tu tak późno? - spytałam chcąc zmienić temat
-Samochód mi padł.
Przez chwilę szliśmy w ciszy. Wpatrywałam się w drogę. Przypomniało mi się, że mam piwo w ręku. Napiłam się. Powiał zimny wiatr, a ja zadrżałam. Tomson to poczuł bo mnie obejmował ręką.
-Zimno ci? Dam ci bluzę. - zaoferował
-Nie trzeba.
-Widzę, że zaraz zamarzniesz. - założył mi bluzę
-Dziękuję, ale tobie będzie zimno.
-Nie będzie. Mogę? - spytał wskazując palcem na moje piwo
-Jasne.
Napił się i oddał mi butelkę.
-Przepraszam, że pytam ale jestem ciekawy. Ile masz lat?
-17, a ty ?
-29. W końcu znalazłem kogoś, kto tego nie wie.
Rozmawialiśmy całą drogę, nie chciałam kończyć tej rozmowy, ale w końcu dojdę do domu. Wbrew pozorom czułam się przy nim bardzo swobodnie. Nie byłam zestresowana mimo że rozmawiałam z Tomsonem. Jest on taki otwarty. Nagle potknęłam się. Upadłam na chodnik. Poczułam ogromny ból w nodze.
-Nic ci nie jest? - spytał troskliwie
-To tylko zadrapanie.
-Nie wygląda. - oglądał moje zranione kolano
-Spoko, dam radę. - nie chciałam robić z tego afery
-No nie wiem. - pomógł mi wstać
-Nic się nie stało.
-Niech ci będzie.
Tomson był dla mnie bardzo miły, nawet mnie to trochę dziwiło. Dał mi bluzę, wysłuchał moich żali i w ogóle.
-Dlaczego nie odpisujesz? Ciągle przychodzą ci smsy.
-To Maciek, nie mam ochoty z nim gadać.
-Jak sprawdzałem godzinę to rzuciło mi się w oczy, że napisała też jakaś Agata.
Szybko sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość od Agaty. Napisała: "Maciek przystawia się do jakiejś panny. Przykro mi." Ta wiadomość mnie zszokowała. Jak on może mi to robić?! Ja go tak kocham.
-Co za świnia! - krzyknęłam sama do siebie.
Tomson popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.
-Co się stało? - spytał zaciekawiony
-Maciek przystawia się do jakiejś dziewczyny! - krzyknęłam, ale nie byłam zła na Tomsona, tylko na Maćka - Przepraszam - dodałam po chwili
-Chyba za dużo wypił. - rzucił Tomson
-Mam to gdzieś. Ja go kocham. J... - przerwałam bo zacisnęło mi się gardło. Zaczęłam płakać
-Hej, wszystko się ułoży. - przyciągnął mnie do swoich piersi
Czułam bijące od niego ciepło. Nie tylko to fizyczne, ale również wewnętrzne ciepło, dzięki któremu było mi lepiej. Jak Maciek może robić mi coś takiego?!
-Czy powinnam z nim zerwać? - spytałam odrywając głowę od jego ciepłego ciała
Spojrzał na mnie i przez chwilę milczał.
-To zależy. - westchnął - Je... - zaczął, ale ja mu przerwałam
-Przepraszam, że pytam cię o takie rzeczy, i że zawracam ci głowę swoimi problemami. - czułam jak bym niepotrzebnie zadawała tamto pytanie. W końcu dopiero co go poznałam.
-Kochasz go? - spojrzał śmiało
-Co? - nie wiedziałam do czego zmierza
-Czy go kochasz? - powtórzył wyraźnie swoje pytanie
-Tak, ale... - przerwałam
-Sama już nie wiem. To nie jest ten Maciek.
-Jeśli go na prawdę kochasz, daj mu szansę, jeśli nie to wiesz co robić.
-Łatwo powiedzieć. - powiedziałam cicho
-Prześpij się z tym. - powiedział i się uśmiechnął
Jego uśmiech jakoś mi pomagał. Podnosił na duchu. 
-Nie mówmy już o tym.
-Okey. Więc opowiedz mi coś o sobie.
-Nie będę cię zanudzać. - na pewno go nie interesuje moje przeciętne życie, kiedy o jest "gwiazdą"
-Dlaczego sądzisz że mnie to zanudzi?
-Bo to prędzej ty miał byś co opowiadać. Jeździsz na koncerty po Polsce i masz mnóstwo wywiadów. No wiesz...
-Nie takie mnóstwo. A po za tym lubię jak ktoś mi o sobie opowiada.
-Co chciał byś o mnie wiedzieć? - nie wiedziałam co ja mogła bym mu powiedzieć
-Jakie masz zainteresowania, jaka jest twoja rodzina, co porabiasz na co dzień. Wszystko. - zaśmiał się
-Mam siostrę i brata, bardzo ich kocham. Zawsze mi pomagają. Moja mama, cóż tutaj jest gorzej... Na co dzień nie robię nic nadzwyczajnego, po prostu spotykam się z ludźmi
-A twoje zainteresowania? - spytał po chwili ciszy
Nie chciałam mu mówić. Wstydziłam się. Zastanawiałam się jak uniknąć odpowiedzi.
-Nie wstydź się. - powiedział zachęcająco
Spuściłam głowę, żeby nie widzieć jego twarzy.
-Robię zdjęcia. - przerwałam - No i ... rysuję. - powiedziałam 
Bałam się podnieść wzrok.
-Chciałbym kiedyś zobaczyć twoje zdjęcia i rysunki. - powiedział radosnym głosem
Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Trochę mnie to ośmieliło i pomyślałam, że mogła bym mu pokazać parę zdjęć które robiłam telefonem. Nie zawsze da się być z aparatem.
-Nigdy nikomu ich nie pokazuję, ale... - przerwałam podając mu telefon - Nie zawsze mam odpowiedni sprzęt przy sobie. - tłumaczyłam się
Oglądał je przez chwilę, a ja się niepokoiłam. 
-Na prawdę nikomu  nie pokazywałaś?
-Nikomu.
-Dlaczego? Są świetne! - ulżyło mi po tych słowach
- Jakoś tak.
-Serio, masz talent. - powiedział oddając mi telefon
-Dziękuję.
Zrobiło mi się miło, kiedy tak mówił. Nawet już zapomniałam o Maćku. Sporo jeszcze rozmawialiśmy.
-Cudownie mi się z tobą rozmawia, ale ja niedługo dojdę do domu. - powiedziałam po czym zrobiłam smutną minkę
-Szkoda, ale możemy się jeszcze spotkać. Prawda?
-Jasne. - odpowiedziałam radośnie
-Jak mogę się z tobą skontaktować?
-Może po prostu zadzwoń. - uśmiechnęłam się
-Padł mi telefon. - sugerował że nie ma gdzie zapisać numeru
-Masz coś do pisania? - spytałam, ale myślałam że raczej nie ma
-Chyba mam. Jakaś dziewczyna zapomniała z powrotem.
Wyciągnął długopis z kieszeni i podał mi go.
-Mogę? - spytałam łapiąc go za rękę
-Pewnie.
Napisałam mu na ręce swój numer i obok serduszko. Zaczęłam się śmiać. Oddałam długopis.
-Dzięki. - powiedział przyglądając się ręce
-To jestem na miejscu. - po chwili go przytuliłam
-A to za co? - spytał zadowolony
-No wiesz, Maciek i w ogóle. Pomogłeś mi. 
-Nie ma za co.
-Będę czekać na telefon. - powiedziałam oddalając się od niego
Pomachał mi i odszedł. Przez chwilę szukałam kluczy i weszłam do domu. Przecież mamy nie ma. Poszłam od razu pod bardzo szybki prysznic. Nie mogłam zapomnieć o Tomsonie. Położyłam się spać. Długo leżałam i myślałam nad Maćkiem i Tomsonem. Sięgnęłam po słuchawki i włączyłam piosenkę Afromental Love song not. Wsłuchiwałam się w głos Tomsona. Nawet ze słuchawek był bardzo przyjemny, ale to nie to samo. Zaraz usnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc rozdział 2 gotowy. Już wiadomo kogo spotkała Patrycja. Tylko co teraz będzie z Maćkiem? Możecie pisać swoje podejrzenia w komentarzach. Wiadomo piszcie jak się podoba, co się podoba itp. Niedługo pojawi się kolejny rozdział, ten jest trochę krótszy ale za to treściwy :) Zapraszam do komentowania i pozdrawiam. 

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 1

Budzę się. Sięgam po telefon. Jest już piątek, godzina 9:43. Nie idę do szkoły bo są wakacje. Chwilę jeszcze leżę na łóżku i w końcu wstaję, już myśląc co dziś na siebie włożę. Idę w stronę szafy i słyszę, że przyszedł mi sms. Szybko zmieniam kierunek i łapię za telefon. To Maciek napisał: "Hej, skarbie. Co dziś robimy? Stęskniłem się." Ta wiadomość poprawiła mi nastrój. w odpowiedzi zaproponowałam kino lub po prostu spotkanie z przyjaciółmi. Byliśmy razem już prawie rok, więc mieliśmy sporo wspólnych znajomych. Znów poszłam szukać ubrań. Wybrałam jeansowe spodenki i cienką, jasno zieloną koszulkę z guzikami. Poszłam wziąć prysznic, a potem już ubrana, uczesana i umalowana poszłam do kuchni. Z pośpiechem zrobiłam kanapki na śniadanie. moja mama była w pracy. Czekałam aż wyschną mi włosy, więc poszłam pooglądać telewizję. Przypomniałam sobie, że Maciek pewnie mi już odpisał. Poszłam szybko do swojego pokoju po telefon. I napisał: "Sprawdziłem filmy, które dziś grają, nie ma nic ciekawego. Może zrobimy sobie jakieś ognisko?" To był świetny pomysł. Napisałam: "trzeba załatwić miejscówkę i jakiś prowiant :)". Kiedy wróciłam przed telewizor skakałam po kanałach. Na TVN-ie leciała jakaś komedia, zostawiłam to. Usłyszałam dźwięk sms'a: "Ja się tym zajmę i dam ci znać." Odpisałam, że nie mogę się już doczekać. Było dopiero po 10 a ognisko zaczęło by się pod wieczór. Zadzwoniłam do Agaty, miałam nadzieję że będzie miała czas, żeby do mnie wpaść.
-Hej.
-Cześć. Dzwonie, bo strasznie się nudzę, i pomyślałam, że mogła byś do mnie wpaść. Co ty na to ?
-Też się nudzę zaraz będę.
-Ok, dzięki. Pa.
-Pa.
Agata mieszkała jakieś 10 minut drogi ode mnie. Zaczęłam się zastanawiać jak wyjdzie z tym ogniskiem. Mam nadzieję, że Maciek nie zaprosi Pawła, on się ciągle do mnie przystawia. Maćkowi nic o tym mówiłam, bo tylko by się denerwował. Rok to zarazem dużo i mało dla związku. Bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez Maćka. Mam dopiero 17 lat, ale mam związanych z nim tyle planów na całe życie. Oczywiście wyobrażam go sobie jako przyszłego męża, i ojca moich dzieci. Moje rozmyślania przerywa dzwonek do drzwi. To Agata. Zerwałam się, i szybkim krokiem poszłam otworzyć. Stała uśmiechnięta.
-Wejdź. - powiedziałam rozradowanym głosem
-Co tam u ciebie? - spytała siadając na kanapę
Znamy się już tyle czasu że ona  czuje się u mnie jak u siebie w domu, a ja u niej.
-Nic nowego. Maciek wymyślił na dziś ognisko. Ma wszystko zorganizować. Idziesz prawda?
-Z wami zawsze.
-To dobrze, bo pamiętasz tego Pawła co się tak do mnie przystawiał?
-Niestety tak. - odpowiedziała już lekko wkurzonym tonem
-Jak by co, pomożesz mi się go pozbyć. Nie chcę nic mówić Maćkowi, on zaraz zacznie drzeć się na niego.
-Spoko. Pokarzę temu natrętowi!
-Dzięki. A ty miałaś się spotkać wczoraj z tym Kacprem, prawda ? - byłam ciekawa jak poszło
Agata już sporo czasu nie miała chłopaka. Widziałam jak jej czasem smutno jak patrzy na inne pary.
-Straszny nudziarz. Nie przypominaj mi o nim.
-Szkoda...
-Nie ten to inny... - udawała że jej to obojętne
Przez cały dzień do wieczora, trochę oglądałyśmy, a później poszłyśmy na spacer. Usiadłyśmy na chwilę na ławce, kiedy przyszedł mi sms od Maćka: " Wszystko załatwione, będę po ciebie za 30 min." Odpisałam, żeby wziął ze sobą Grześka, to Grzesiek zabierze Agatę na to ognisko. Powiedziałam to Agacie i poszłyśmy do mnie, czekać na chłopaków. Moja mama była już w domu.
-Mamo idę dziś na ognisko. - krzyknęłam, bo nie wiedziałam gdzie jest
-Z kim? - wydaje się, że mama się tak o mnie troszczy, ale to tylko pozory
-Parę koleżanek. Nie znasz.
-Dobra idź. Ja pójdę do ciotki, może na noc zostanę. - ta, do ciotki. 
-Ok.
Czy ona myśli że ja nie mam swojego rozumu ?! Chodzi do swojego niby byłego chłopaka. Wszystkim mówi, że z nim nie gada. 
-Zrobisz sobie coś do jedzenia? - pyta tak jak bym miała 5 lat
-Tak. Chodź Aga, pójdziemy na chwilę do mnie.
Poszłyśmy do mojego pokoju, i włączyłam laptopa.
-Co robimy ? - spytałam ją, włączając przeglądarkę - Mamy jeszcze 20 minut.
-Może zobaczymy jakieś nowe filmiki na YouTube?
-Ok.
Oglądnęłyśmy parę filmików.
- Może coś zjemy przed wyjściem? - zrobiłam się trochę głodna
-Dobry pomysł. Już trochę zgłodniałam.
Zjadłyśmy po kanapce i poszłyśmy na kanapę. Po kilku minutach, Maciek napisał że możemy już wychodzić. Poszłyśmy w nasze stałe miejsce, za rogiem pod takim opuszczonym domem. Zawsze tam czekałyśmy na nich. Po około 5 minutach przyjechali. 
-Hej - powiedziałam przytulając Maćka
-Tęskniłem. - powiedział robiąc smutną minkę, i pocałował mnie w usta
-Jedziemy? A zaczekaj, właściwie co zaplanowałeś?
-Zrobimy ognisko u Grześka. jego rodzice mają niedaleko działkę. - odpowiedział zadowolony
-Skoro tak uzgodniliście, to super. - dałam mu buziaka w policzek i puściłam
Wsiadł na swojego czerwonego cross'a a ja za nim. Złapałam się go w pasie i ruszył. Grzesiek prowadził bo dokładnie wiedział gdzie jest ta działka. Kiedy jechaliśmy, zobaczyłam jakąś kłócącą się parę. Pomyślałam wtedy o tym jak bardzo kocham Maćka i mocniej się do niego przytuliłam. Jedyną wadą Maćka jest to że w nerwach działa pod wpływem emocji, i nie panuje nad sobą. Ale wiedziałam, że mnie nigdy nie skrzywdzi. Gdybym go straciła, moje życie straciło by sens. Maciek zawsze mi pomagał w trudnych chwilach. Moje rozmyślania przerwał głos Maćka:
-Patrycja, dojechaliśmy, możesz mnie puścić. - słyszałam jego zdezorientowanie w głosie, bo zachowuję się jak bym pierwszy raz jechała cross'em, a ja po prostu się zamyśliłam.
-Przepraszam. - powiedziałam i spuściłam głowę w dół, zeszłam z motocykla
-Coś się stało? - spytał opiekuńczym głosem, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie
-Po prostu się zamyśliłam.
-Więc chodźmy, trzeba rozpalić to ognisko. - krzyknął
Zaśmiałam się. Pociągnął mnie lekko za rękę, i razem poszliśmy do reszty. Grzesiek z Maćkiem przynosili drewno, a ja układałam je w stos. Kiedy powstał mały stosik, Grzesiek przyniósł gazetę, a ja powsadzałam w środek parę pogniecionych kartek i podpaliłam je. Ognisko powoli zaczęło się rozpalać. Wszyscy powoli się zbierali. Chłopaki poprzynosili kamieni, żeby było na czym siedzieć obok tego ogniska. Usiadłam więc na kamieniu. Maciek rozmawiał z chłopakami a ja wpatrywałam się w ogień. Za chwilę przyszedł do mnie Maciek. Kucnął przede mną i objął. To było miłe.
-Kochanie, przyniesiesz mi piwo? - spytałam proszącym głosem
-Jasne. - stał i poszedł
-Maciek, dwa weź. Jeszcze dla Agi! - krzyknęłam bo już się sporo oddalił
-Dobrze. - odpowiedział, również krzycząc
Patrzyłam, kto przyjeżdża. Znałam prawie wszystkich. Kiedy się tak przypatrywałam, zobaczyłam Pawła.
-Aga, ten natręt przyjechał. - szepnęłam do niej
-O nie. Ale jak by co to mów. - zawsze mogłam na nią liczyć
-Spoko.
Zaraz przyszedł Maciek z piwami, dał Agacie i mi. Wystawił w moją stronę rękę, złapałam za nią. Pociągnął mnie dając znak że mam wstać, więc to zrobiłam. Usiadł na moim kamieniu i przyciągnął mnie na swoje kolana. 
-Otwórz nam te piwa. - poprosiłam
-Aga daj swoje na chwilę. - wziął jej i otworzył oba
Napiłam się, pierwszy duży łyk bo strasznie chciało mi się pić.
-Nie tak szybko, bo nie dam rady cię odwieść. - żartował
-Aż taka słaba nie jestem.
Wszyscy usiedli przy ognisku i sobie rozmawialiśmy i piliśmy. Oczywiście Maciek nie mógł bo kierował. Po dłuższym czasie poczułam że muszę do łazienki. (te piwa...)
-Zaraz wrócę.
-Dobra. - odpowiedział zagadany Maciek
-Aga mogę cię na chwilę? - spytałam  bo rozmawiała z Natalią
-Jasne. Natalia, sorki zaraz wrócę.
-Ok. - odpowiedziała z uśmiechem Natalia
Odeszłyśmy kawałek dalej. 
-O co chodzi? - Agata chyba myślała, że chcę coś obgadać
-Nic. Po prostu muszę do łazienki. Nie chce iść sama  bo jest tu ten Paweł...
-Aaaa... No to chodźmy, w sumie i ja skorzystam.
Weszłyśmy do letniskowego domku rodziców Grześka. Znalazłyśmy łazienkę i załatwiłyśmy swoje potrzeby. ja wyszłam chwilę wcześniej. Zobaczyłam, że w stronę domku, ale mnie dogonił.
-Czemu przede mną uciekasz? - spytał Paweł z uśmiechem
-Wcale nie uciekam.
-Widzę. - i złapał mnie za ręce
-Przepraszam, ale wracam po koleżankę - zaczęłam się wyrywać
-Sama przyjdzie. - i trzymał mnie jeszcze mocniej
-Zostaw mnie! - krzyknęłam bardzo głośno. Zapomniałam, że Maciek to usłyszy
Maciek zaczął szybkim krokiem iść w naszą stronę. Paweł mnie puścił. Z domku wyszła Agata i do mnie przybiegła. Maciek popatrzył na mnie i Pawła. Maciek był wkurzony, pewnie się już coś domyślał.
-Co ty jej robisz? - krzyknął i popchnął Pawła
-Nic. Dziewczynka sama się przystawia, a później krzyczy. - jak można być tak bezczelnym ?!
Maciek na mnie spojrzał.
-To nie prawda! On się do mnie przystawia!
Maciek i Paweł zaczęli się wyzywać, a za chwilę bić.
-Maciek, daj spokój! - chciałam ich rozdzielić, ale Dawid, który za mną stał złapał mnie i trzymał. Wyrywałam się, ale bez skutku. Zaraz jakiś chłopak ich rozdzielił. Kiedy się uspokoili, Paweł pojechał. Pobiegłam do Maćka i go przytuliłam. Objął mnie w pasie i pocałował w głowę. Wszyscy wrócili na kamienie przy ognisku, a ja siedziałam na kolanach Maćka.
-Zejdź na chwilę. 
Zeszłam a on gdzieś poszedł. Ciekawe gdzie. Zaraz zniknął mi z oczu, bo było już ciemno. Przyniósł wszystkie piwa. Widział, że moje się kończy i dał mi jeszcze jedno, drugie pewnie otworzył dla kogoś innego. Dobrze myślałam, dla Natalii. O następne poprosiła go Agata. A czwarte otworzył i sam się napił. Przyszedł z nim do mnie. I spojrzał na mnie, ale ja nie wstałam. 
-Miałeś nie pić. Jedziesz przecież.
-Nie mogę. Wkurwił mnie. - powiedział dalej stojąc
-To czym wrócimy?
-Dam radę.
Wstałam i pozwoliłam mu usiąść. Ale to wcale nie znaczy, że nie jestem zła. Jeśli wypije więcej to na pewno nie pojadę razem z nim. Niech wie, że nie jest dobrze... Za jakiś czas Maciek sięgnął po następne piwo. Usiadłam obok Agaty. Spojrzał na mnie, ale udawałam że tego nie widzę. Rozmawiałam z Agatą i Natalią. Minęło sporo czasu, a ja dalej siedziałam z dziewczynami. Ktoś nagle pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam w górę. Maciek trzymał moją dłoń. 
-Co?
- Możesz na chwilę?
Wyrwałam rękę z jego uścisku, i odeszłam kawałek.
-Jesteś zła o to, że piję?
-Nie. Tylko o to, że chcesz jechać pijany!
-Przecież widzisz, że się nie czołgam.
-Chcesz stracić prawko?
-Przestań.
-Wiesz co, rób sobie co chcesz. Ja wracam do domu.
-Odwiozę cię. - rzucił. Nie widzi że to powód kłótni?!
-Daj mi spokój! - krzyknęłam
Poszłam do Agaty. Chciałam ją poinformować, że wracam.
-Aga, sorry. Nie mam nastroju, wracam do domu.
-Idę z tobą.
-Zostań. Proszę, chcę pobyć sama. - nie chciałam żeby szła tak daleko
-No dobra. Odezwij się później. - jak zawsze się troszczy
-Jasne.
Szłam w stronę drogi. 
-Zachowujesz się jak dziecko! - powiedział Maciek.
Stanęłam obok niego. Spojrzałam mu w oczy.
-Serio? To ty zachowujesz się jak dziecko chcąc jechać po pijaku. To ryzyko. - odwróciłam się i szłam do domu - Zostaw mnie. 
Maciek nic już nie powiedział. Może nie wiedział, co powiedzieć. Szkoda, że nie mam pieniędzy na bilet, a miesięczny został w domu. Przede mną jeszcze długa droga. Jeszcze kilka godzin wcześniej, bym nie pomyślała że tak skończy się dla mnie to ognisko. Maciek mnie wkurzył, tym jak jest nieodpowiedzialny. Nagle słyszę, że ktoś za mną biegnie. Po chwili i ja zaczynam biec.
-Proszę nie uciekać. Chcę tylko o godzinę zapytać. - rozbrzmiał piękny głos.
Otulił moje uszy swoimi słowami. Odwróciłam się i poczekałam aż podbiegnie. 
-Przepraszam. Więc która? - spytał swoim pięknym głosem. 
-Proszę sobie zobaczyć. - podałam mu telefon 
Kiedy sprawdzał godzinę telefon podświetlił jego twarz. Skądś ją kojarzyłam. Była taka znajoma. 
-Skądś pana kojarzę. 
-Tak... Pewnie z telewizji. - odpowiedział


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 1. Wiem, że na czytelników będę musiała poczekać, ale jeśli już to czytasz to pozostaw po sobie komentarz. Napiszcie co wam się podoba, a co nie. wszystkie opinie są ważne. Jak myślicie kogo spotkała Patrycja? Może Łoza, albo Tomsona? Barona ? Dziamasa ? Lub któregoś z pozostałych chłopaków? Piszcie w komentarzach.
                                                                                                                 Bigg up :)